Noworoczne rozliczenie

Witajcie.
Ostatnie kilka miesięcy było dla mnie bardzo trudne. Ci, którzy wytrwali przy mnie, wiedzą, że nie było kolorowo. Ci, którzy stali z boku, udając że niby są, ale milczeli, chyba nawet nie zauważyli, bo tak było prościej, i wbrew pozorom ich rozumiem i szanuje ich decyzję. Nie każdy ma chęć, siłę, ochotę na to by dźwigać problemy innych.
Ja przez ostatnie miesiące, przeżyłam kilka wzlotów, i wiele upadków. Rachunek się nie zeruje niestety, bilans jest zdecydowanie ujemny ale staram się wyciągnąć wnioski. Po raz kolejny życie pokazało mi swoją czarną stronę. Życie? Raczej ludzie, niestety, choć ja nauczyłam się zwalać winę na życie, bo tak to lepiej brzmi, przynajmniej dla mnie.
Nadal ufam i wierze w ludzi, nadal chce naprawiać świat, tylko po co? dla kogo? dla siebie samej? dla swojego ego? Zmęczona jestem,i to mocno. Jest początek roku, a ja chciałabym żeby się skończył, ten, i kolejny i kolejny... wiem, kiepsko to brzmi, ale tak to wygląda.
Sa chwile, jest ich bardzo mało, kiedy mam wrażenie że się podnoszę, ale zaraz czuję jak lecę w dół, pikuje jak boeing ze spalonymi silnikami, bez szans na cokolwiek. Skoro to piszę, to właśnie przechodzę wzlot. ile on potrwa, tego nikt nie wie, choć wiele bym dała żeby porwało. żebym mogła się odbić i lecieć, tak jak kiedyś, bez strachu że się potknę, że coś się nie uda, że coś nie wyjdzie. Ten strach przychodzi z czasem ( z wiekiem ), przynajmniej ja to tak czuje.
Na ten nowy rok, życzę Wam, siły, wiary, miłości, i dobrego wzroku, żeby dostrzec potrzebujących pomocy który milczą, którzy w milczeniu wołają o pomoc. Bo dostrzeżenie tego, Wam może nic nie dać, ale może kogoś "uratować".
Chciałabym nauczyć się czegoś, co od jakiegoś czasu probuje mi wyjaśnić i wyłożyć Moja Joanna :)
chciałabym umieć zamknąć drzwi, ale tak ostatecznie, bez możliwości powrotu, chciałabym iść do przodu, i nie wracać,nie rozpamiętywać,i uwolnić się, od ludzi którzy są toksyczni, którzy wpływają nadal na może życie, choć wydawało mi się że już ich wycięłam. Bo ja ich wycięłam, ich już nie ma, tylko jeszcze rozpamiętuje sytuacje, zdarzenia i wspominam. Ale chce i zrobie to! obiecuje! bo jeżeli sama nie zadbam o siebie to nikt inny tego nie zrobi.



Po drodze zawaliłam pare tematów, za co serdecznie Was przepraszam. czuję się mega winna, ale niestety było coś co było ponad wszystko... a najgorsze jest to że nie był mój wybór, na pewno nie świadomy, na pewno jednak  obarczony potężnymi wyrzutami sumienia, płaczem i innymi dziwnymi historiami, o których zapewne nie chcecie słuchać, a ja jeszcze nie mam siły żeby o nich mówić.
I powiem Wam jeszcze tak, jeżeli ten blog ruszy, to znaczy że wyszłam z tego, z boża i waszą pomocą, jeżeli nie ruszy, to ja już nie wiem...
Z najlepszymi życzeniami noworocznymi,

K i moja przyjaciółka depresja

Komentarze

  1. Kasiu, powodzenia... Oby ten rok przyniósł poprawę. Dużo zdrowia i siły na pokonanie trudności.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz