szalony tydzień



Wiec kolejny z cyklu szalonych... imieniny babci, zebrania rady rodziców, przygotowania do kolejnego zjazdu w szkole ( 2 referaty, i takie ogólne przygotowanie...) i jeszcze dziś się dobiłam tortem na komunie dla znajomej... ale w sumie fajnie, bo się nie nudziłam. Torcik wyszedł tak:



Spody biszkoptowe, standardowe, 8jajek, 8 łyżek cukru, 8 łyżek mąki, szczypta soli i proszku do pieczenia. krem waniliowy, dżem z czarnej porzeczki,całość obłożona bitą śmietanką, dekoracje z czekolady, stokrotek z opłatków, i ozdób z may cukrowej. niby banał, a cieszy;) i to takie fajne uwieńczenie szalonego tygodnia. dobrze ze moje dzieci już po komunii... najśmieszniejsze jest to że na komunie własnych dzieci nie piekłam sama tortów... nie wyrobiła się po prostu...
z innej beczki... Faceci są niepoważni, i stwierdzam to ze 100% pewnością 15 letnim doświadczeniem...hihi...a jak już znajdą jakąś pasje ( w naszym przypadku wędkarstwo i gra komputerowa) to już umarł w butach...myślą że wszystko będzie się kręciło wokół tego... a gdzie malowanie paznokci, maseczki itp.? to jest bez sensu, ale zawieszanie robaków na haczyk to jest coś... z drugiej strony, fajnie jak jest jakaś pasja, bo przynajmniej lodówka "rzadziej" się otwiera...i jest czas na zwykłe babskie wygłupy z córkami;)i tak się kręci...
przede mną kolejny zwariowany tydzień, sesja się zbliża pomału, trzeba zacząć ogarniać tony materiału, za tydzień idziemy na 40 przyjaciela naszego... zgadnijcie kto piecze tort... też się pochwale, a co;) po drodze wypadnie pewnie jeszcze milion innych spraw.... tak zwyczajnie - realnie patrząc doba jest za krótka, a wieczory upływają zdecydowanie za szybko... 
z pozdrowieniami
Kaja

Komentarze